Świętami nakazanymi w Kościele w Polsce są:
• uroczystość Narodzenia Pańskiego (25 grudnia)
• uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki (1 stycznia)
• uroczystość Objawienia Pańskiego (6 stycznia)
• uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa – Boże Ciało
• uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia)
• uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada).
Na powyższej liście nie uwzględniono uroczystości przypadających w niedziele (np. Wielkanoc czy Wniebowstąpienie Pańskie przeniesione), ponieważ każda niedziela zawsze jest “świętem nakazanym”.
W każdą niedzielę na mszy świętej słyszymy, że „z całym Kościołem uroczyście obchodzimy pierwszy dzień tygodnia”. Niestety ponad połowa osób deklarujących się jako uczniowie Chrystusa regularnie unika spotkań z żywym Bogiem w Eucharystii. A bycie chrześcijaninem polega przede wszystkim na życiu życiem danym nam przez Chrystusa. To życie jest darem Boga i do Niego należy „dystrybucja” tego daru oraz ustalanie zasad, na jakich się
ona odbywa.
Zasady te Zbawiciel wyłożył swoim uczniom, a oni byli uprzejmi przekazać je następnym pokoleniom i nic nowego się tu nie wymyśli. Są to sakramenty, a zwłaszcza ten, który nazywamy Najświętszym Sakramentem, czyli Eucharystia. Niedzielna Eucharystia nie jest więc dla chrześcijan aktywnością fakultatywną. Obowiązek uczestnictwa we mszy w dni świąteczne nie jest ludzkim wymysłem. Kościół wyprowadza go nie tylko z trzeciego punktu Dekalogu, w którym mowa o święceniu dnia świętego, ale także ze słów samego Jezusa: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie (J 6,53).
Rezygnując z niedzielnej Eucharystii nie tylko poważnie łamię jedno z trzech pierwszych przykazań Bożych i pierwsze spośród kościelnych, ale na własne życzenie dokonuję duchowego samobójstwa. Dobrowolnie zrywam swoją więź z Chrystusem i odcinam się od źródła życia. Aby do niego wrócić i móc w pełni uczestniczyć w Eucharystii przyjmując Komunię Świętą, potrzebuję najpierw naprawić tę więź w sakramencie pokuty i pojednania, czyli spowiedzi.
Dlatego warto wiedzieć, czy regularne uczestnictwo we Mszy św. jest konieczne do zbawienia?
Odpowiedź na to pytanie wymaga najpierw przypomnienia, czym jest Msza św. Zgodnie z nauką Kościoła jest to uobecnienie Ofiary Chrystusa: Jego Męki, Śmierci i Zmartwychwstania (por. Katechizm Kościoła Katolickiego (dalej: KKK) 1130). Jest to jedyna Ofiara, dzięki której możemy być zbawieni. Nawet ci, którzy nie uznają w Jezusie Boga i Pana, jeśli będą zbawieni, nie będą zbawieni inaczej niż właśnie przez Niego; On jest jedynym Zbawcą wszystkich ludzi. Nie znaczy to, że wszyscy będą zbawieni, ale jedynie, że wszyscy, którzy już zostali lub będą zbawieni, dostępują zbawienia dzięki Jezusowi. Nikt nie może przyjść do Ojca inaczej niż przez Niego; nikt nie może wejść do nieba inaczej niż przez Jezusa Chrystusa i dzięki Jego Ofierze krzyżowej, której pamiątką i sakramentalnym uobecnieniem jest Eucharystia. Uczestnictwo w niej jest dla nas żywotne, dlatego Kościół ciągle i na nowo przypomina nam o uczestnictwie we Mszy św. w niedziele i najważniejsze święta (Kodeks Prawa Kanonicznego 1246-1248; KKK 2042) i zachęca do jak najczęstszego udziału, także w dni powszednie, najlepiej pełnego tzn. połączonego z przyjmowaniem Komunii św. I tutaj pojawia się współczesny problem w człowieku, i nie jest to jak zwykle przyjęło się mówić – lenistwo, ale ewidentny zanik, lub brak prawdziwej wiary w Boga.
Jezus Chrystus „jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata” (1 J 2,2), a Eucharystia jest uobecnieniem tej ofiary. To właśnie dzięki tej ofierze nasze grzechy mogą zostać przebaczone, a jeśli lekceważymy Eucharystię, to w konsekwencji lekceważymy Jezusa i Jego jedyną Ofiarę, dzięki której możemy być zbawieni, i dlatego zgodnie ze słowami natchnionego autora „nie ma już dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników”. Lekceważenie, czy obojętność jest przeciwieństwem miłości, na której opiera się wiara w Boga.
W Eucharystii w sposób sakramentalny dokonuje się ofiara za nasze grzechy, dokonuje się nasze zbawienie. Ono jest najważniejszym celem naszego życia, wobec którego znaczenie innych blednie. Dlatego ceńmy sobie bardzo „wspólne spotkanie” – Eucharystię, która jest sakramentem naszego zbawienia, aby słowa Hbr 2, 3 nie odnosiły się do nas: „Jakże my unikniemy kary, jeśli nie będziemy się troszczyć o tak wielkie zbawienie?”
Warto przy tej okazji wspomnieć o opuszczaniu Mszy św. niedobrowolnym, np. z powodu choroby. Jest wielu ludzi pobożnych, którzy całe życie regularnie uczestniczyli we Mszy św. niedzielnej i w święta nakazane. I kiedy przychodzi starość lub choroba, i nie mogą iść do kościoła, czują się z tym bardzo źle, uważają to za grzech i jako grzech wyznają na spowiedzi. Otóż oczywiście taka niezawiniona nieobecność na Mszy św. nie jest grzechem. Pan Bóg nie wymaga rzeczy niemożliwych. I kiedy ktoś jest chory, albo z powodu śniegu lub lodu na drodze nie może się dostać do kościoła, pomimo tego, że bardzo tego chce – nie grzeszy. Tylko nieobecność z lenistwa i lekceważenia jest grzechem. Pomysł dyspensowania się od cotygodniowego powracania do źródła życia jest chybiony i śmiertelnie niebezpieczny. Jasne, że Pana Boga sakramenty nie „ograniczają” i ma możliwość zbawić także tego, kto nigdy do nich nie przystępował, ani o nich nie słyszał. Ale dobrowolna rezygnacja i lekceważenie tak pewnego i darmo ofiarowanego środka do zbawienia zakrawa nie tylko na pychę, ale i na grubą niewdzięczność względem Boga. I tu znów trzeba powiedzieć wyraźnie, że aby to zrozumieć i przyjąć za swoje to potrzeba żywej wiary. Człowiek niewierzący tego nie pojmie, a raczej bardziej będzie podważał sens praktykowania wiary i korzystania z świętych sakramentów.
Zgodnie z kanonami 1247 i 1248 Kodeksu Prawa Kanonicznego, w święta nakazane jako wierzący jesteśmy zobowiązani uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od wykonywania tych prac i zajęć, które utrudniają oddawanie Bogu czci, przeżywanie radości właściwej dniowi Pańskiemu oraz korzystanie z należnego odpoczynku duchowego i fizycznego.